Gotthard, jak ja Cię nienawidzę! To właśnie sobie myślałem kiedy się poddałem podczas ostatniego Alpenbreveta. Tamtego dnia, obiecałem sobie, że przejadę tą przełęcz w nadchodzących tygodniach żeby nie wiem co...
Zawsze powtarzam, że najlepsze roadtripy wychodzą na spontana. Tak było właśnie i tu. Żadnych planów, map, ustawiania weekendów. Po prostu, środek tygodnia, rzut okiem na niebo i szybka piłka. 30min i jestem już w pociągu w drodze do Brig, z którego pojadę na Nufenen, następnie Gotthard a na deser zafunduję sobie Furkę.
W kieszeni nic oprócz jednego banana, żelu, batona i kamery gopro. Zupełnie jak mała niedzielna loopka, tyle że ta loopka była jedną z najlepszych w ciągu tego roku.
To był również dobry moment aby przetestować moje nowe koła na nowego typu obręczach karbonowych - obręczach z powierzchnią grafenowo-teksturową. Już w krótce dane mi było przetestować owe koła również na przełęczach, tyle że w deszczu... ale o tym w kolejnym blogowym wpisie.
Wracając do meritum sprawy, tym razem już bez tekstu, niech zdjęcia mówią same za siebie.
Pozdrawiam!
Tomek
To był również dobry moment aby przetestować moje nowe koła na nowego typu obręczach karbonowych - obręczach z powierzchnią grafenowo-teksturową. Już w krótce dane mi było przetestować owe koła również na przełęczach, tyle że w deszczu... ale o tym w kolejnym blogowym wpisie.
Wracając do meritum sprawy, tym razem już bez tekstu, niech zdjęcia mówią same za siebie.
Pozdrawiam!
Tomek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz